Sąd Najwyższy USA zdecyduje o danych obywateli innych państw
W dobie powszechnego dostępu do internetu oraz gromadzenia danych o użytkownikach na niespotykaną dotąd skalę problem prywatności stał się drażliwym tematem. Praktycznie codziennie jesteśmy bombardowani doniesieniami o tym, że jesteśmy przez kogoś cały czas inwigilowani albo że ktoś w mniej lub bardziej legalny sposób wszedł w posiadanie tych informacji. Dużo mówi się w szczególności na temat szpiegowania użytkowników internetu przez amerykańskie agencje, które przecież mają praktycznie nieograniczony dostęp do danych zgromadzonych przez amerykańskie firmy, które w tej branży dominują. Jak się jednak okazuje, sprawa ta budzi kontrowersje nie tylko Europie, ale nawet w samych Stanach Zjednoczonych. Sytuacja prawna jest tutaj na tyle niejasna, że pytanie o to czy rząd USA może domagać się danych obywateli innych państw trafiła przed tamtejszy Sąd Najwyższy.
Spór między amerykańskim rządem a firmą Microsoft może doprowadzić od jeszcze poważniejszego konfliktu pomiędzy amerykańskimi korporacjami a Unią Europejską.
Sprawa dostępu do danych obywateli innych państw niż USA pojawiła się w ramach sporu między amerykańskim rządem a firmą Microsoft. Co może niektórych zaskoczyć, firma z Redmond występuje tutaj jako "ten dobry" i stoi na stanowisku, że rządowe agencje takie jak NSA i FBI nie powinny mieć prawa domagać się udostępnienia zgromadzonych w chmurze danych osób, które nie są amerykańskimi obywatelami, tak jak nie mogą legalnie przeszukać za granicą mieszkania takiej osoby. Oczywiście rząd USA patrzy na sprawę zupełnie na odwrót: zgodnie z obowiązującym obecnie na terenie Stanów Zjednoczonych prawem mają oni prawa domagać się praktycznie wszystkich danych będących w posiadaniu amerykańskich firm. Problem polega na tym, że przepisy te są przestarzałe i pochodzą z czasów na długo przed ekspansją internetu i popularyzacją usług opartych o chmurę.
Holandia: Zbieranie danych przez Windows 10 nielegalne
Sąd Najwyższy będzie trzecią instancją, która ma wspomniany problem prawny rozpatrywać. W pierwszej instancji sąd przyznał rację rządowi USA, natomiast w drugiej Microsoftowi. Na rozstrzygnięciu sprawy przez najwyższą instancję możemy jako Europejczycy równie wiele stracić, co zyskać, bowiem w jednym i drugim przypadku będziemy mieli do czynienia z silnym precedensem, który może albo skutecznie zablokować zakusy FBI i NSA do zbierania naszych danych, albo potwierdzić legalność takich działań. W tym drugim przypadku amerykańskie firmy de facto utracą ostatni argument, który pozwalał im chronić danych obywateli innych państw.
OnePlus zbiera przerażająco dużo danych o użytkownikach
W przytoczonej sprawie bardzo ciekawa jest jeszcze kwestia tego, jak amerykańskie zapędy by pozyskiwać dane osobowe obywateli innych państw mają się do przepisów europejskich, które - jak powszechnie wiadomo - są w tym zakresie bardzo restrykcyjne. Może się okazać, że w razie gdyby dane obywateli UE miały być na skutek nowej sytuacji prawnej w USA zagrożone, unijne organy zdecydują się narzucić amerykańskim firmom poważne ograniczenia w zakresie ich przetwarzania. Sytuacja byłaby o tyle kłopotliwa, że wspomniane korporacje musiałyby wtedy znaleźć sposób na pogodzenie dwóch sprzecznych ze sobą porządków prawnych, co nie będzie łatwym zadaniem. Cała sprawa jest oczywiście rozwojowa i należy się spodziewać, że jeszcze nie jeden raz do niej wrócimy.