Razer Firefly Cloth Edition - podświetlany materiałowy pad
Razer zdążył już przyzwyczaić graczy do prezentowania kontrowersyjnych produktów. Jedni uważają je za innowacyjne i zastanawiają się, jakim cudem wiedli bez nich swą dotychczasową egzystencję. Inni poddają w wątpliwość zasadność istnienia tak przekombinowanych gadżetów i zbywają je w myślach uśmiechem politowania. Jednym z takich wynalazków jest plastikowa podkładka Razer Firefly, zaopatrzona w podświetlenie RGB. O ile zdecydowanej większości graczy w zupełności wystarczy klasyczny pad, o tyle do odbiorców tego urządzenia należą modderzy oraz osoby, przedkładające styl ponad osiągi. Gracz, chcący skomponować swój idealnie wyglądający zestaw komputerowy przy użyciu wspomnianego urządzenia, był skazany na plastikową powierzchnię. Premiera Razer Firefly Cloth Edition zaspokoi teraz również wielbicieli materiałowych padów.
Razer Firefly Cloth Edition łączy materiałową powierzchnię z wielokolorowym podświetleniem systemu Chroma.
Obie powierzchnie - plastikowa i materiałowa - mają zarówno swoje wady, jak i zalety. Na plusy tej pierwszej zaliczyć należy niezrównaną szybkość prowadzenia myszy jak po lodzie, mikroskopijnie małe tarcie statyczne (ruch ze stanu spoczynku) oraz niewrażliwość na pot i zabrudzenia, których momentalnie można się pozbyć. Lista wad prezentuje się niestety nieco bardziej okazale. Pady z tworzyw sztucznych wydają głośne odgłosy szurania podczas przesuwania gryzonia, potrafią dość szybko się zużywać, ciężej zatrzymać na nich mysz i są zwykle droższe od materiałowej konkurencji, bywają trudniejsze w transporcie z uwagi na konieczność ułożenia ich płasko, a nawet najmniejszy okruch, pozostawiony na ich powierzchni, jest w stanie doprawić ślizgaczom naszej myszki kolejną ryskę. Posiadanie twardego Logitecha G440 od ponad roku po prostu uczy takich rzeczy przy okazji. Materiałowe podkładki to całkiem inna historia. Są łatwiejsze w transporcie, bo można je zwinąć w rulon lub ułożyć płasko. Zapewniają większą kontrolę nad myszą dzięki zwiększonemu tarciu, ale w wielu przypadkach z tego samego powodu ciężej przesunąć po nich gryzonia ze stanu spoczynku. Są również o wiele łagodniejsze dla ślizgaczy i cichsze, lecz trudniej utrzymać je w czystości, a mokre plamy potu potrafią zwiększyć tarcie. Po miesiącach korzystania z materiałowego pada możemy zauważyć, że zaczyna się strzępić na bokach, ale zapobiec temu mogą obszyte krawędzie.
Widzicie zatem, że umożliwienie klientom wyboru pomiędzy twardym a miękkim padem może znacząco zwiększyć popyt. Oczywiście to dopiero pierwszy krok ku rynkowemu sukcesowi, bo liczy się jeszcze żywotność, jakość wykonania i cena. Będąc posiadaczem modelu Razer Destructor 2 mogę w pewnym stopniu założyć, że powierzchnia oryginalnego Razer Firefly jest wystarczającej jakości. Niektóre materiałowe pady tej kalifornijskiej firmy pozostawiają jednak wiele do życzenia, także nie jestem pewien, czy rzeczony gadżet nie będzie przypadkiem kontynuować tego trendu. Jego znawcy wiedzą, z jakimi specyfikacjami mamy tu do czynienia, ale przypomnę je jeszcze. Do dyspozycji mamy podłączane na 2-metrowy kabel USB urządzenie, wyświetlające za pomocą kilkunastu diod LED 16.8 miliona kolorów. Firefly, posiadając gabaryty 355 (S) x 255 (D) x 3.5 (W) nie należy do największej klasy rozmiarowej, także moim zdaniem należałoby rozszerzyć ofertę o większe metrażowo warianty. Luminację można zsynchronizować z pozostałymi urządzeniami marki Razer, wyposażonymi w system Chroma i wybrać efekt oddychania, fali, statyczny, reaktywny lub przechodzenia powoli po całym spektrum barw. Koszt zakupu Razer Firefly Cloth Edition w sklepie firmowym wynosi tyle samo, co oryginału, a więc 75 Euro. Jeśli chodzi o polskie sklepy, to, patrząc na obecne ceny plastikowej odmiany, materiałowy wariant zakupimy pewnie za nieco wyższą kwotę 260-270 zł.